piątek, 18 października 2013

Chapter 2 :Nie kocham was,przykro mi mam dość takiej rodziny.

-Gotowa?-zapytałam przyjaciółkę , która od pół godziny stała i przeglądała się w lustrze robiąc głupie miny.
-tak-odpowiedziała i jak na zawołanie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Zbiegłyśmy na dół gdzie stał już David i chłopak z lotniska.Widać nie czekali aż ktoś im otworzy.
-Plany się trochę zmieniły-zaśmiał się David.
-nie rozumiem-powiedziała zmieszana Elena.
-nie musisz-fuknął czarnoskóry kolega Davida.
-zajmę się nią-powiedział brunet zamieszczając wzrok na mnie.-wyglądasz cholernie sexownie Kels-mruknął łapiąc się za kroczę.
-może mi ktoś kurva wyjaśnić co tu się dzieję?-zapytałam lekko podnosząc głos.
-nie-zaśmiał się i przerzucił mnie sobie przez ramię. Zaczęłam go kopać i walić pięściami ale on pozostał nie ugięty. Po chwili zauważyłam,że kolega Davida bierze El i robi to samo.Wyszli z nami z domu i David wsadził mnie do czarnego BMW a jego kolega poszedł z El do drugiego samochodu.
-widzimy się na miejscu Justin-krzyknął czarnoskóry gdy już wsadził El do samochodu, po chwili sam wsiadł i odjechał.Justin? On ma kurva na imię Justin?
-Proszę wypuść mnie-cicho załkałam chcąc jak najszybciej dowiedzieć się co z Eleną.
-nie-odpowiedział i posadził mnie na miejscu pasażera, zapiął mi pas i związał ręce.-jak będziesz grzeczną dziewczynką to nic ci się nie stanie, a teraz grzecznie poczekaj-zamknął drzwi i wrócił do domu.Wykorzystałam sytuację i zaczęłam próbować rozwiązać ręce. Po chwili udało mi się to za pomocą cienkiego sznurka i ostrych paznokci.Otworzyłam drzwi i zaczęłam uciekać.

~~Justin~~

Wróciłem do ich domu i zabrałem ich torebki.Napisałem z ich telefonów do ich rodziców wiadomość.

,, Hej. Plan się trochę zmienił. Zrozumiałam,że nie chcę tak żyć. Nie szukajcie mnie, bo nie znajdziecie.Jestem pełnoletnia więc, nie macie na de mną władzy.Nie kocham was,przykro mi mam dość takiej rodziny."

I zniszczyłem telefony zostawiając je w śmietniku. Wyciągnąłem ich portfele i sprawdziłem tożsamości, następnie także to wyrzuciłem i wyszedłem z domu zamykając go. Podszedłem do samochodu gdzie zauważyłem,że nie ma dziewczyny. Rozejrzałem się i nigdzie nie było po niej śladu. Wsiadłem wściekły do auta i ruszyłem szukając suki. Tego jej nie podatuję. Odpowie za swoje.Jadąc rozglądałem się, aż w końcu zauważyłem ją stającą z jakimś chłopakiem, który dawał jej telefon.Zatrzymałem się i szybko wysiadłem.
-Nie wolno tak uciekać-szepnąłem jej do ucha łapiąc mocno za biodra.
-hej, zostaw ją-odezwał się chłopak.
-rozważę to-puściłem mu oczko i wyjąłem broń. Strzeliłem mu kulkę w serce przez co upad  a wokół niego pojawiła się kałuża krwi.
-zabiłeś go-usłyszałem szept dziewczyny. Stała trzęsąc się z telefonem w ręku, patrząc na ciało. Wyrwałem jej telefon i spojrzałem na wyświetlacz.
-to się do tatusia chciało pisać-zaśmiałem się patrząc na nie dokończoną wiadomość.

,,Tato pomóż! Porwał mnie i Elenę jakiś chło..."

-Nie wolno być tak niegrzecznym-szepnąłem jej do ucha na co się wzdrygła.
-wypuść mnie-warknęła gdy ciągnąłem ją za łokieć do auta.
-posłuchaj-pchnołem ją na nie.-nie przyjmuję czyiś rozkazów, wiem co robię i jakaś suka nie będzie mi mówiła co mam robić,a jeżeli chcesz dożyć jutra nie naruszona-pchnąłem mojego penisa w jej czułe miejsce-to rób co ci każę, lub dziewczynko ostro się zabawimy-zostawiłem pocałunek na jej szyi.-zrozumieliśmy się?-spojrzałem w jej, teraz mokre od płaczu niebieskie oczy. Mimo ,że były trochę zaczerwienione i tak można było dostrzec w nich błysk. Miała dzieję, bała się, była wystraszona jednak miała nadzieję,że ją wypuszczą. Jednak, nadzieja matką głupich.
Wsadziłem ją do samochodu.
-zapnij pas-syknąłem zatrzaskując drzwi.
Wsiadłem od swojej strony , wsadziłem kluczyk do stacyjki i odjechałem.
-kto to Justin?-usłyszałem jej głos.Spojrzałem na nią,jej buty były pod siedzeniem a jej nogi na. Miała głowę opartą o kolana i oplecione ręce wokół nich. Drżała. Było jej zimno.
Nie odpowiedziałam za to sięgnąłem do tyłu gdzie wymacałem moją szarą kurtkę z rękawami do bluzy i jej podałem. Powoli wzięła i się nią okryła.
-więc kim jest Justin?-zapytała ponownie.
-ja jestem Justin-odpowiedziałem wyciągając papierosa i odpalając go.
-myślałam,że jesteś David-odpowiedziała lekko się ktusząc dymem.
-zmyśliłem to imię-odpowiedziałem spokojnie otwierając lekko okno.
-dlaczego?
-tylko debil podał by swoje prawdziwe imię.
-co ze mną zrobisz?
-zadajesz za dużo pytań-zgasiłem papierosa i wyrzuciłem peta za okno zamykając je.
-co stanie się z moją przyjaciółką?-zaszlochała.
-napisz pytania na karteczce i zostaw do rozpatrzenia-zaśmiałem się.
-odpowiedz chociaż na jedno z nich.
-trochę mi cię szkoda bo jesteś sexowna więc zależy ile za ciebie dadzą, jeżeli dużo idziesz do niech, mało zostajesz ze mną-marzyłem o tym. Chciałem kurva mieć ją dla siebie. Ruchałbym ją aż by jej przodem wyszedł.
-kto da?-zadała kolejne pytanie.
-ee, jedno pytanie-pomachałem jej palcem przed nosem.
-jestem głodna-wyprostowała się.
-masz gumy w schowku-odpowiedziałem poważnie.
-muszę siku-spojrzała na mnie.
-z tyłu jest słoik-zaśmiałem się.
-czy ty masz kurva jakiekolwiek uczucia?!-krzyknęła.
-dobra, zatrzymam się w barze, pójdziesz do łazienki, ja kupię jakieś jedzenie i jedziemy dalej, i nie próbuj żadnych sztuczek. Przypomnij sobie co się stało z kolegą od telefonu-puściłem jej oczko.
-zabiłeś go-szepnęła do siebie.
-tak więc, jeżeli coś będzie nie tak zginiesz i ty i wszyscy z barze-odpowiedziałem parkując na tyłach.Wyszliśmy z auta i weszliśmy do pomieszczenia gdzie było na prawdę dużo osób, w powietrzu można było wyczuć zapach papierosów, i smażonego jedzenia.
-Masz 5 minut-szepnąłem Kelsey do ucha i pchnąłem w kierunku łazienki.

~~Kelsey~~

Weszłam do łazienki i oparłam się o umywalkę. Cholera to miały być takie miłe wakacje. Przemyłam wodą twarz i wyszłam z łazienki.Zauważyłam,że Justin stoi przy ladzie i płaci za coś. Wybiegłam z pomieszczenia i zaczęłam uciekać w kierunku lasu. Wbiegłam do niego i zaczęłam przedzierać się przez drzewa i krzaki, które raniły moją nagą skórę.
-hej, hej, hej gdzie uciekasz?-usłyszałam za sobą czyjść głos.Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka .
-pomożesz mi?-podeszłam do niego.
-pewnie, ale przed kim uciekasz?
-przed Justinem-miałam nadzieję,że tyle mu wystarczy.
-nie wtrącam się w to-odszedł wystraszony.
-co? nie pomożesz mi?-podeszłam do niego.
-nie podchodź, nie chcę mieć z tym nic wspólnego-odszedł jeszcze dalej.
-i bardzo dobrze-usłyszałam  za sobą czyjś głos, odwróciłam się i zobaczyłam...

|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||

Rozdział , trochę, krótki i nudnawy, ale jest nadzieja,że jeszcze dziś lub jutro może pojawić się kolejny.
Jeżeli czytasz komentuj.
Jeżeli chcesz być informowany o kolejnym rozdziale zostawi swojego tt.


4 komentarze:

  1. Jeju świetny. W ogóle ta akcja. Kocham to opowiadanie
    @I_NeverGiveUp

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba jak piszesz!
    Już się nie mogę doczekać kolejnego :**

    Zapraszam do mnie :)
    http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :P Mam proźbę wyłączyła byś weryfikacje komentarzy ?

    OdpowiedzUsuń

Twoje zdanie:)