piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 10: Kurwa nie ma tatusia.

Kelsey

Nad rankiem w okolicach godziny siódmej, uchylając swoje błękitne tęczówki spod ciężkich powiek wybudziłam się ze snu opuszczając krainę morfeusza. Kolejno umieściłam się na łóżku w pozycji siedzące, wstałam, a następnie opatuliłam zmarznięte stopy ciepłymi kapciami, które pluszem pieściły suchą skórę moich stóp. Zmierzając w kierunku dużego, przestronnego okna umieszczonego, w moim pokoju usiadłam na parapecie podziwiając widoki za cienkim szkiełkiem dzielącym mnie od świata rzeczywistego. Patrzałam na ludzi za oknem, nie było ich dużo ponieważ mieszkam na uboczu miasta zdala od szumu ulicznych szmerów. Myślałam nad swoim życiem. Co powiem mojemu dziecku gdy się urodzi? Że gdzie jest tatuś? Kurwa nie ma tatusia. Mimo wolnie łzy poleciały mi z oczu. Dlaczego do cholery chce go zobaczyć? Co ze mną nie tak? Kurwa Kelsey on cię zranił  podpowiadąłm mi mój umysł.
Nagle poczułam chęć zwymmiotowania więc pobiegłam do łazienki i zwróciłam całą wczorajszą kolację. Umyłam zęby i wyszłam podążyłam na dół.  Włączyłam  telewizor i położyłam się na sofie i oglądałam mój stały film przez, któy załamuję się jeszcze bardziej ,, ps.kocham cię".
Oglądałam aż odleciałam...
Spałam cały dzień. Dopiero o 17:00 Faith obudziła mnie na kolację, którą zrobiła gdy przyszłą do mnie. Zawszę ma mój klucz od domu a ja jej na wszelki wypadek. Sięgnęłam telefon z szafki i zobaczyłam, że mam piętnaście nieodebranych połączeń i osiem wiadomości. Najgorsze było to, że żadna nie była od Justina.
Dzwoniły do mnie koleżanki a nawet
Jake. Odczytałam wiadomości typu:
 "Co się stało?"
 "Zadzwoń"
 "Czemu się nie odzywasz?" Odczytałam wszystkie i postanowiłam zadzwonić do Emily.
Odebrała po drugim sygnale.
-Halo? Kelsey!?- powiedziała zaniepokojona.
-Hej. Wszystko dobrze.- próbowałam ja uspokoić.
-Boże! Dziewczyno! Czemu nie zadzwoniłaś do nas!?- nadal była zaniepokojona.
-Przepraszam, byłam zmęczona. Przespałam cały dzień.- przetarłam zaspane oczy.
-No dobrze.- odetchnęła.- Następnym razem pisz od razu.- ostrzegła.
-Dooobrze mamo.- zaśmiałyśmy się obie. - Jak tam u Was?- zapytałam.
-Amm dobrze, Justin z Johnem mieli mały wypadek ale wszystko w porządku- moje serce natychmiast zaczęło szybciej bić. Boże co się dzięję?
-Jaki wypadek?! Jest cały! Żyje?! -zaczęłam zadawać pytania nie spastrzegając Faith, która siedzi obok mnie i wypytuje o co chodzi.
-Mieli bombe a aucie, ale uciekli z niego przed wybuchem tylko małe zadrapania.- trochę mnie uspokoiła.-a mów jak u ciebie, jak dzidzuś?-zapytała.
-Dzidziuś dobrze, coraz więcej rośnie i ja też-zaśmiałam się.
-Widziałam twoje zdjęcia, bardzo ślicznie ci z brzuszkiem.
-Dziękuję.

Justin

-Widziałam twoje zdjęcia, bardzo ślicznie ci z brzuszkiem.- usłyszałem jak Emily z kimś rozmawia.
...
-Dobrzę, ja kończę, do zobaczenia i uważaj na dzidziusia.-zaśmiała się i rozłączyła.
-Z kim rozmawiałaś?-zapytałem ją.
-Z kelsey-odpowiedziała i wstała wymijając mnie.
Natychmiast weszłem na mojego fikcyjnego fb i weszłem w jej profilm po czym zobaczyłem jej zdjęcia z brzuchem.
Nie możliwe, ze to moje dziecko. To chyba najlepsze co mi się przytrafiło. Szkoda, że musiałem to zostawić.
















______________________________________________

Chciałaym was ogromnie przeprosić, że tyle nie było rozdziału ale miałam pare problemów. Teraz rozdział jest króki ale kolejny będzie nie długo <3
BAAARdzo dziękuję za szczere komentarze i tyle odwiedzin.
Jest w zakładne zwiastun zrobiony drugi zwiastun do bloga na , który bardzo za chęcam do obejrzenia. :)
CZYTASZ-KOMENTUJ!
KOOCHAM WAS I STARSZNIE PRZEPRASZAM I DZIĘKUJĘ <3
oraz zapraszam na moje dwa inne blogi :)
Forbidden Love
Dead Coming Back!

7 komentarzy:

Twoje zdanie:)